2016-11-28
- Znam Rafała na tyle, by wiedzieć, że zawsze jak próbował robić sobie przerwę od polityki, to bardzo szybko zaczynał do niej tęsknić. Być może nie powiedział więc w niej jeszcze ostatniego słowa - mówi Bogdan Zdrojewski.
Jacek Harłukowicz: Zaskoczyła Pana deklaracja Rafała Dutkiewicza o nieubieganiu się o kolejną kadencję w fotelu prezydenta Wrocławia?
Bogdan Zdrojewski: Samą decyzją nie. Natomiast jej nagłością - tak. Jeszcze przecież kilkanaście dni temu w kilku wywiadach, m.in. w "Gazecie Wyborczej", Rafał Dutkiewicz oświadczał, że decyzję w tej sprawie podejmie na początku 2018 roku. Sadziłem też, że ogłoszenie takiej decyzji będzie przemyślane i nie aż tak przypadkowe.
Jakie mogą być konsekwencje ogłoszenia tej decyzji już teraz, na dwa lata przed wyborami?
Zgadzam się z Władysławem Frasyniukiem, że z punktu widzenia miasta to może być poważny błąd. Osłabia to, bowiem, i to aż na dwa lata, wewnętrzną spójność magistratu, jak i lojalność wobec szefa. Zasada "umarł król, niech żyje król" może oznaczać dla części magistratu wejście w czas rozmaitych perturbacji. Podobnie jak Frasyniuk, jestem też zdania, że w obliczu dość agresywnych ataków obecnej ekipy rządowej na samorządy, silni prezydenci największych miast powinni raczej działać razem, by dawać temu odpór. Decyzję Dutkiewicza odbieram więc jako swego rodzaju kapitulację.