2016-06-23
Proces rewizji dyrektywy audiowizualnej rozpoczęty. 25 maja br. Komisja Europejska, a dziś Komisja Kultury i Edukacji, zaprezentowały projekt ewolucyjnej zmiany na rynku medialnym. Jednym z najważniejszych efektów proponowanych zmian ma być dostępność do wszelkich treści w państwach UE, za które dokonano opłaty w kraju pochodzenia (zamieszkania).
Czas na debatę z szansami na wprowadzanie poprawek jest do 13 października. Długo, ale też długo obowiązują obecne rozwiązania, choć wyraźnie odstają od technologicznej rzeczywistości. Polecam szczególnie obserwację rozwoju sytuacji, bo od pierwszego spotkania widać, jak kluczowe znaczenie mogą być finalne rozstrzygnięcia. By nikogo nie zanudzić, przedstawiam w punktach i wielkim skrócie kilka istotnych propozycji, ale także moich spostrzeżeń.
1. PE wyraźnie nie nadąża za potrzebami i zmianami technologicznymi na rynku usług medialnych. Opóźnienia są co najmniej ponad pięcioletnie.
2. Zanika podział na usługi linearne i nielinearne. Proponowane rozwiązania będą już to zjawisko uwzględniać.
3. Utrzymana, a nawet wzmocniona zostanie definicja „kraju pochodzenia”.
4. Regulacje, dotyczące nadawców telewizyjnych, zostaną przeniesione na wszelkie platformy udostępniające filmowe pliki (Netflix, MUBI etc.).
5. Pojawią się również rozwiązania bardziej skutecznej ochrony dzieci oraz dotyczące zwalczania mowy nienawiści w Internecie.
6. Zwiększony został proponowany udział treści europejskich (wytworzonych w Europie i „propagujących europejską różnorodność kulturową”).
7. Platformy handlowe, wyszukiwarki, systemy płatnicze, media społecznościowe częściowo zostaną objęte „nowym podejściem do różnych platform internetowych”. Nie będzie jednak propozycji ich prawnego zrównania.
8. Ochrona małoletnich przed szkodliwymi treściami będzie podstawowym obowiązkiem samych platform cyfrowych. Wybór technologii, sposobu realizacji zadania nie będzie narzucany.
9. Możliwość samoregulacji zostanie wzmocniona, zwłaszcza w odniesieniu do prawa ewentualnej egzekucji finansowej.
Z danych wynika, że obecni nadawcy telewizyjni inwestują około 20% swoich przychodów w powstawanie nowych, oryginalnych treści. To prawie 20 razy więcej od inwestycji dostawców usług na żądanie. Dziś istnieje także ogromna rozpiętość w wykorzystywaniu materiałów europejskich przez nadawców tradycyjnych i funkcjonujących wyłącznie w internecie. Ci pierwsi oferują ponad 50% czasu antenowego, ci drudzy od kilku do kilkunastu procent. Komisja ma zamiar podnieść wymóg dla realizatorów usług na żądanie do 20% udziału w oferowanym zasobie.
Ponadto:
– ERGA (europejska grupa regulatorów audiowizualnych usług medialnych) uzyska umocowanie prawne.
– Zostanie uelastyczniony czas prezentacji reklam (zarówno godzinowy, jak i jego rozkład dobowy; nie zmieni się natomiast sam limit, tj 20%, w godzinach 19.00-23.00).
– Zwalczanie mowy nienawiści powinno być regulowane także specjalnym kodeksem, nad którym prace powinny zostać zakończone w najbliższym czasie.
– Zmienione zostaną zasady lokowania produktu w materiałach niereklamowych.
Wniosek, dotyczący rozporządzenia odnoszącego się do zapewnienia możliwości transgranicznego przenoszenia na rynku wewnętrznym usług online, w zakresie treści już ma 156 poprawek. Ocena wszystkich proponowanych aktów prawnych, włącznie ze zmianami w prawie autorskim, jest dziś niemożliwa.
Uzyskanie optymalnego rozwiązania, pewnego kompromisu, pomiędzy potrzebami zwiększania wolności rynkowych a potrzebami regulacyjnymi w zakresie przede wszystkim ponoszenia odpowiedzialności za określone aktywności będzie najtrudniejszym zadaniem.
Wspólny rynek europejski jest jednak niekwestionowaną wartością, patrząc z punktu widzenia i konsumentów, i usługodawców.
Wpis opublikowany na portalu NaTemat.pl (bogdanzdrojewski.natemat.pl)
« powrót