Po prostu zapraszam...
X

captcha

Bogdan Zdrojewski #1Bogdan Zdrojewski #4Bogdan Zdrojewski #2

Wielcy, cenni, szanowani odchodzą… Godnych następców brakuje [BLOG]

2016-04-5

Właśnie odeszła Zyta Gilowska. Ostatnio postać dość odległa Platformie Obywatelskiej. Nie ma to dla mnie większego znaczenia. Była bez wątpienia cenną postacią życia politycznego. Autentyczna, sprawna, inteligentna, przekonująca, z wielką wiedzą i bez wątpienia szczerymi intencjami dbania o interes państwa. Odpowiedzialna. Pamiętam, jak zdecydowanie reagowała na zadania otrzymane na ostatnią chwilę, zbyt późno. Odpowiadała, że w nocy śpi, a nie pracuje. I poleca to innym. Odmawiała przyjęcia pracy po nocach. Ostro. Rano zawsze była przygotowana. Cała pani Profesor. Bezkompromisowa i jednocześnie oddana sprawie.

Będąc ministrem kultury przez ponad siedem lat, często, niestety, brałem udział w pożegnaniach. Powszechny pogląd o tym, że nie ma ludzi niezastąpionych, szybko i z pełnym przekonaniem odrzuciłem. Bywają następcy, rozmaite role są nadal odgrywane, ale przeważnie nie mają tej klasy, tej wartości i tej siły, co reprezentowane wcześniej przez tych, co odeszli.

W polityce szczególnie bolesny jest brak Bronisława Geremka, Tadeusza Mazowieckiego, Jana Nowaka-Jeziorańskiego czy Władysława Bartoszewskiego. Często źródłem ich siły były ich życiorysy. Przed osobistością Władysława Bartoszewskiego pochylały się rządy państw, bo oprócz wiedzy, pozycji, osobowości był także niezwykle silny, i miał niepowtarzalny (mam nadzieję) życiorys.

Brak w kulturze takich postaci, jak Tadeusz Różewicz, Sławomir Mrożek, Czesław Miłosz czy Wisława Szymborska, jest bardzo dotkliwy, ale o tyle mniej, że ich dorobek pozostał, jest nadal aktualny, i poza wszelką konkurencją. Nieobecność Gustawa Holoubka, Tadeusza Łomnickiego, Zbigniewa Zapasiewicza czy takich reżyserów, jak Jerzy Jarocki, Janusz Morgenstern, Jerzy Grzegorzewski, odczuwamy inaczej, bo szukamy nowych ról i przedsięwzięć artystycznych tej samej jakości, ale bez rezultatu.

Żegnając w dość krótkim czasie Henryka Mikołaja Góreckiego, Wojciecha Kilara, a także np. Jerzego Nowosielskiego czy też Stefana Stuligrosza miałem sposobność słuchania rozmaitych opinii, przemyśleń, refleksji, a czasami nawet pewnych złośliwości. Tym jednak, co zdominowało ostatnie pożegnania, jest świadomość końca epoki tych Wielkich, którzy dobijali się do swojej wielkości niezwykle silnym połączeniem talentu i pracy, a nie w oparciu o reklamę.

W dzisiejszej polityce dominuje powierzchowność, ostrość wypowiedzi, szybkość reakcji, nawet wulgaryzm, słabiutkie przywiązanie do określonych wartości, instrumentalizm i wszechobecny pijar. Szczerość intencji czy też zwykła empatia to raczej przeszkoda niż szansa na zaistnienie. Nawet gdy jest to syndrom każdej epoki, dla każdego pokolenia nieuchronny, warto szczególnie pochylić się nad tymi, którzy jeszcze są. Korzystać z ich wiedzy, doświadczenia, przekazów, nawet wówczas, gdy już są nieco „po czasie”. Dzięki temu jest szansa, by świat był jednak lepszy, a pożegnania mniej bolesne.

Pamiętam, ile ciepłych słów padło pod adresem żegnanego Jana Kułakowskiego, Leszka Kołakowskiego, ale też Jana Machulskiego, Krzysztofa Kolbergera, Teresy Torańskiej czy wybitnego operatora Edwarda Kłosińskiego. W drapieżnym świecie walki o pozycję można być i przyzwoitym, i tak docenianym.

Tym rzeczywiście Wielkim nie jest dziś łatwo. Choć została ich garstka i nie zawsze mogą dzielić się swoją wiedzą z najmłodszym pokoleniem, poprzez np. zajęcia akademickie, to oczekiwanie na głos autentycznych autorytetów praktycznie nie istnieje. Pod pojęciem „mistrza” dziś lansowani są zaledwie aspirujący, często wypowiadający się bez minimalnej nawet wiedzy, a nawet świadomie kreujący fałszywe oceny pod określone zapotrzebowanie.

 

/Bogdanzdrojewski.natemat.pl/

« powrót

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.