Po prostu zapraszam...
X

captcha

Bogdan Zdrojewski #1Bogdan Zdrojewski #4Bogdan Zdrojewski #2

Dezinformacja triumfuje [BLOG]

2016-03-18

W 1993 roku Nowy Jork należał do najbardziej niebezpiecznych miast Stanów Zjednoczonych. To wówczas wybory wygrał Rudolph Giuliani. Wzmocnił policję, aparat ścigania sprawców rozmaitych przestępstw, ale przede wszystkim zbudował podwaliny dla akcji zero tolerancji dla drobnych wykroczeń. Zabrał się też za zwykłe porządki. Pamiętam metro przed i po Giulianim. To wcześniejsze - niezwykle brudne, pomazane, niebezpieczne, a stacje pełne szczurów. Poprzylepiane gumy do żucia wszędzie, gdzie to tylko można, były zmorą zwłaszcza dla pań.

Dlaczego o tym wspominam? Bo zło w wielu przypadkach zaczyna się od tolerancji rzeczy pozornie drobnych, mało dokuczliwych, a przede wszystkim, szybko powszedniejących. Akceptacja dla wulgarnego języka to początek drogi do akceptacji zachowań także agresywnych. Oczywiście nie zawsze. Porozrzucane niedopałki, puszki po piwie to prosta droga do uciążliwych dla samorządów, porzuconych starych lodówek czy telewizorów.

Z informacją jest podobnie. Tolerowanie małych błędów, nierzetelności, rozmaitych pomyłek i braku sprostowań to krok w kierunku zgody na manipulację i zastępowanie faktów ich interpretacjami.

Obserwowałem rosnącą akceptację dla niekompetencji uczestnictwa w kulturze. Wprowadzając po dziesięciu latach nieobecności muzykę i plastykę do szkół podstawowych, jako przedmioty obligatoryjne, przeciwstawiałem się sytuacji tolerowania braku wiedzy, tej nawet najbardziej podstawowej, o świecie istotnych wartości.

Niestety, w obiegu informacji proces tolerowania dezinformacji już dawno przekroczył wszelkie dopuszczalne granice. Zaczynało się dość trywialnie, wydawałoby się niewinnie. Od błędu w nazwisku, dacie zdarzenia, przytoczonych liczbach czy też wybiórczego cytatu. Dziś tolerowane są opisy zdarzeń niezaistniałych. Są oczywiście tzw. "celebryci", którzy nie tylko wyrażają zgodę na określone kreacje faktów, a wręcz żyją dzięki produkcji newsów niemających nic wspólnego z rzeczywistością. Ich sprawa.

Chciałbym jednak wystąpić w obronie tych, którzy nie zgadzają się na manipulacje, a coraz częściej stają się ich podmiotami. Także w obronie tych dziennikarzy, którzy broniąc standardów zawodowych, tracą pracę, bo nie spełniają oczekiwań szefów na określoną kreację zdarzeń pożądanych.

Niedawno zacytowano Jana Kobuszewskiego, w trosce o jego emeryturę, z przekazem, że odmówiłem mu przyznania świadczenia specjalnego. Pomijam fakt, że to nie minister, ale premier takowe świadczenia przyznaje. Pominę fakt, że emerytury specjalne otrzymuje emeryt, a nie osoba wciąż pracująca (cieszyła mnie znakomita wówczas forma i dyspozycja artystyczna Mistrza). Pominę także istotny element braku samego wniosku. Najbardziej zmartwiło mnie to, że pan Jan w ogóle takiej wypowiedzi nie udzielił. Wiadomość obiegła jednak na tzw. jedynkach portale poważne, mniej poważne i całkiem niepoważne.

Kiedyś zostałem zapytany o stosunek do pomysłu wprowadzenia podatku od kotów. Wyraziłem opinię zdecydowanie negatywną. Uzasadniłem szeroko. Ukazał się ze mną wywiad, ze zdjęciem moim i mojego psa, z tytułem „Oto ten, który chce wprowadzić podatek od kotów”. Zadzwoniłem grzecznie do redakcji, a tam dowiedziałem się, że nie znaleziono nikogo, kto byłby zwolennikiem takiego podatku i... padło na mnie! Sprostowania odmówiono.

Przykładów nierzetelności, przekłamań i manipulacji jest coraz więcej. Sami politycy i część środowiska artystycznego jest sobie winna. Nie zmienia to jednak faktu, że prawo do rzetelnej informacji jest prawem szczególnym.

Piszę to dziś w sytuacji, w której ta drobna tolerancja dla nierzetelności pozornie nieistotnych, przysłonięta jest już gigantycznym aparatem propagandy, kreującej zdarzenia całkowicie fałszywe albo, w najlepszym przypadku, niezweryfikowane, czyniąc poważne szkody interesowi państwa i jego obywatelom.

Piszę to także przed debatą w Parlamencie Europejskim o konieczności udzielania odpowiedzi na hybrydowe konflikty, w których fałszywy przekaz staje się istotnym orężem walki.

Jednak wygrać z fałszem można tylko, gdy zacznie się od podstaw. Od nietolerancji dla prostych błędów, drobnych nierzetelności i pozornie mało ważnych przekłamań.

« powrót

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.